Tak sobie ostatnio obserwuję moje dziecko i myślę co jej w główce siedzi? Co ona myśli o nas? O tej całej terapii, zakazach, nakazach? Uszło ze mnie powietrze po ostatnich wydarzeniach ale dziś taki post z przymrużeniem oka i mam nadzieję, że mnie się humor poprawi.
Paulinka patrzy na mnie często jakby chciała mnie spytać: Mamo czego ty chcesz ode mnie? Przecież to wszystko jest za trudne dla mnie? Nie umiem mówić, pokazywać też dobrze nie potrafię, ale ja dużo nie potrzebuję tylko trochę miejsca do biegania i ciebie w pobliżu, żebym mogła przyjść i przytulić się na chwilę... Nie rozumiesz?
Mama chyba mnie jednak nie rozumie... No bo ja wiem, że nie wolno walić w telewizor, ja nie walę tylko pokazuję zwierzątka, autka i wszystko co mi się podoba a zamiast palca używam klocka. Albo szafki... uwielbiam je zamykać, otwierać, grzebać w koszu na śmieci (tam są dopiero skarby) a najlepsze to spróbować otworzyć puszkę z kaszką. Przecież ja uwielbiam kaszkę ale mama chyba tego nie rozumie. I tego, że jak umiem odkręcić nakrętkę z butelki to też i puszkę chce otwierać. Trochę mi się wysypuje jeszcze ale i tego się nauczę. A w ogóle to wina pani Niny bo to ona uczy moje raczki takie cuda robić;) Mama to mi mówi, że jak wysypię znowu kaszkę to dostanę na kolację kanapkę. He he dobre, bo ja kanapki też lubię i zjadam a potem i tak wołam kuka i mama musi mi tą kaszkę dać. Ciężko mi potem usnąć ale jak już śpię to do rana bo brzuszek mam pełny.
Mama ciągle gdzieś ze mną jeździ, odkąd pamiętam to zawsze jest ze mną. Mówi, że musimy jeździć żebym kiedyś mogła robić wszystko jak inne dzieci. Ja znam te inne dzieci, na placu zabaw zjeżdżają, wspinają się... ja się ich boję bo one to szybko robią i nie nadążam za nimi. Tata raz mnie posadził na zjeżdżalni i puścił w dół ale walnęłam się głową w metalowy zjazd i miałam dość. Ja bym sobie zjeżdżała na leżąco ale mi głupio bo te inne dzieci zjeżdżają na siedząco. Więc od nich uciekam. Lubię za to się huśtać, chociaż ostatnio tata przesadził i było mi niedobrze ale na początku nawet mi się podobało.
W ogóle z tatą mniej się boję, np ostatnio byłam na karuzeli, na początku trochę płakałam ale tata był ze mną i byłam odważniejsza. Tata jest wysoki i jak mnie nosi to więcej widzę. Czasem mama mnie rano do łóżka przynosi i wtedy szukam taty bo on zawsze pod kołdrą jest zakopany. Nie raz go nie znajdę i wtedy mama mówi, że tata jest w pracy. Wytłumaczyła mi, że pracuje ciężko, żebyśmy mieli co jeść i takie tam. Ja rozumiem bo lubię jeść więc czekam na niego cierpliwie, nieraz stoję pod drzwiami bo się doczekać nie mogę. Ale mama mnie przegania bo nauczyłam się otwierać zamek, który jest na drzwiach i sięgam już nawet do klamki... Mama mówi, że nie umiem schodzić po schodach, no ale przecież wejść umiem na 4 piętro to i zeszłabym, po swojemu ale dałabym radę. Ona mówi, że się uderzę, spadnę ale ja przecież często się uderzam i nic sobie z tego nie robię, bo nie czuję bólu. Mama za to często mówi, że ją coś boli i jest zmęczona. Ja nie wiem co to znaczy. Ja się nie męczę chyba w ogóle. I dobrze, bo tyle jest ciekawych rzeczy do zrobienia.
Mama ciągle oddaje mnie różnym ciociom na "godzinkę", żeby odpocząć. Ja tam robię różne rzeczy, niektórych nie lubię a inne uwielbiam. Mama wtedy czeka na mnie i rozmawia z innymi mamami. Dużo jest tam dzieci, są duże i małe, różne a mama mi wczoraj powiedziała, że niedługo będę z tymi dziećmi się bawić i nawet jeść z nimi obiady w przedszkolu... Trudne słowo ale zapamiętałam, bo ostatnio z tatą tylko o tym mówią. Kurcze to musi być ważne bo mama ciągle ustala godziny z ciociami i mówi, że teraz muszę wcześniej chodzić spać i wcześniej wstawać. Buuu nie lubię tego, lubię pospać do 10 a teraz koniec. Wczoraj zrobiłam awanturę nawet się popłakałam ale mama nie reagowała. No to musiałam iść spać już o 20. W ogóle to często płaczę... Bo mama mnie czasem nie rozumie, nie umiem mówić, nawet mi się chyba nie chce a mama nie umie zgadnąć co ja chcę. Mama też płacze ze mną, bo nie wie o co chodzi. Ale najdziwniejsze jak mama płacze bo coś mi się udało. No to już jest chyba śmieszne nie? No po to ciocie mi pokazują różne rzeczy... mama się strasznie dziwi, że rozpoznaję zwierzątka, lubię takie układanki u cioci Marzenki. I wszystkie grające rzeczy, jak mi ciocia je pokazuje. A jak zrobię wszystko dobrze to przybijam jej piątkę, tak się rozumiemy.
Z ciocią fajnie się pracuje, umiem już powiedzieć pies i uto (auto), ale nie umiem tego hau hau, me, mu itd. Dziwne, to nie są słowa to po co mam to mówić???
Śmieję się jak mama się denerwuje, bo robi taaaką śmieszną minę... ale czasem jest bardzo zła i wtedy uciekam od niej, lepiej jej w drogę nie wchodzić. Zresztą ona i tak ciągle za mną łazi i nie mogę nic sama zrobić. Ostatnio na mnie nakrzyczała, bo wyciągnęłam moje chusteczki z paczki, hehe pełno ich było na podłodze a mama powiedziała, ze to ostatnia paczka i teraz takimi będzie mi pupę wycierać. Mnie to nie przeszkadza. Ona ciągle coś wyciera jak nie moją pupę to rączki chociaż wolę sobie kran odkręcić i umyć, a najlepsze jest to, że za tatą też chodzi, wszystko wyciera bo mówi, ze on bałagan robi jak ja. Że kruszy, że rozlewa i musi po nas ciągle sprzątać i prać. Ale mamy chyba są od tego, bo podsłuchałam, że inne tez tak mają;) Ale tak naprawdę to mama jest chyba od przytulania, ubierania, mycia, uczenia, karmienia... Mama jest zawsze ze mną i nawet jak pokrzyczy to potem przytula i ją przepraszam (ja to rozumiem tak, ze daję buziaka) i wtedy ona już jest ok;) Ciekawe czy mama wytrzyma beze mnie jak ja będę z dziećmi w tym przedszkolu? Bo ja to już sobie wyobrażam jak tam będzie fajnie i ciocie też są fajne i jeszcze jeść dają. Nie mogę się doczekać. A mamie najwyżej dam buziaka jak jej będzie smutno i się uśmiechnie, prawda?
A teraz muszę spać bo mama mówi, że sen to zdrowie a ja muszę być zdrowa. A i mam jeszcze ciocie pozdrowić, no to pozdrawiam. Wszystkie bez wyjątków. I wujka Darka też;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz