Paulinka

Paulinka
W ŻYCIU ISTNIEJĄ BOWIEM RZECZY O KTÓRE WARTO WALCZYĆ DO SAMEGO KOŃCA. P. COELHO

wtorek, 6 sierpnia 2013

Opinia o potrzebie kształcenia specjalnego i WWR

Opinie miały być gotowe w drugiej połowie sierpnia ale dziś kochana pani Basia z poradni zadzwoniła, że już są gotowe i możemy je odebrać. Mamy tę poradnię 200m od bloku więc Jacek poszedł i odebrał. Zdąży też dostarczyć opinię o KS do przedszkola, a opinię o WWR do urzędu wraz z wnioskiem.






Opinia o potrzebie WWR ma w uzasadnianiu dokładnie to samo więc już jej nie scanuję;)
W komisji pojawiła się akurat "nasza" pani dr (psychiatra), która zresztą jeszcze nie wie o naszym fatalnym regresie a jedynie o jego początkach. Od naszej ostatniej wizyty jest duże pogorszenie, o którym mówiłam pani psycholog i pedagog z poradni. Następna wizyta w poradni zdrowia psychicznego dopiero na koniec września i będzie to spotkanie z psychiatrą i pedagogiem. Na koniec września mamy też wizytę u gastroenterologa. Wszystko nam się jak zwykle nakłada. 
Paulinka nadal żyje w swoim świecie, ciężko ją z niego wyciągnąć.
Na tę chwilę wracają nam zachowania jakie miała 1.5 roku temu, kiedy odkryliśmy, że coś jest nie tak. Najczęściej jest to:
- kręcenie się w kółko, bieganie w kółko, bieganie od balkonu przez całe mieszkanie do kuchniu i z powrotem
-bieganie w podskokach lub skakanie aż do utraty tchu
-jeżdżenie autkiem po stole na linii oczu i wpatrywanie się w kółka/kręcenie kółkiem auta/patrzenie na koła aut gdy jest na ulicy
-chodzenie z grzechotką w ręku przyłożoną do ucha
-otwieranie i zamykanie drzwi szafek przez kilkanaście minut
-nadal jest lęk przed wyjściem z domu
-w autobusie musimy siedzieć na końcu na wyższych siedzeniach na kole (bardziej podskakujemy;))
-jakakolwiek zmiana planu w ciągu dnia powoduje ataki złości (nie mamy planu aktywności ze względu na to, ze Paulinka zbyt sztywno trzyma się właśnie schematów) 
Ma też ataki, kiedy to rzuca się po podłodze, kaleczy i nie może się sama wyciszyć. Mileiśmy taki atak w niedzielę, trwał 20min. Niunia wstała po południu po spaniu jak zwykle, zmieniłam jej pieluszkę i poprosiłam aby wyrzuciła tę zużytą do kosza. W tym momencie coś jej się nie spodobało (pewnie, że czegoś wymagam od niej) i zaczęła się rzucać. Tłukła głową w meble, potem już rzucała się całym ciałem na środku pokoju, niebezpiecznie zrobiło się kiedy zaczęło jej brakować tchu i nie mogła oddychać. Nagrałam krótki film dla lekarza i pedagoga ze łzami w oczach, przy okazji zostałam pobita. Potem nie było wyjścia, Paulinka trafiła na deskorolkę, przykryłam ją kocem dociążającym i tak przeciągałam tę deskorolkę po dywanie w przód i tył aż się uspokoiła. To jedyny sposób, niestety dostępny dla nas tylko w domu (bo trudno wziąć ze sobą wszędzie taką deskorolkę;)). Po wszystkim wstała, powiedziała, że siada do wózka i zje zupkę.


Ja jestem teraz na etapie prasowania i szykowania toreb na wyjazd, upał jest taki, że mój laptop grzeje się i wysiada, zawiesza się i nic nie mogę zrobić.
Zresztą czasu i tak brakuje na wszystko , ale mam nadzieję, że jeszcze przed wyjazdem w piatek zdążymy się pożegnać:)
Chciałabym, żeby była już niedziela, my w Kołobrzegu i żebym mogła usiąść na plaży i chwilkę odpocząć...