Zaczynamy się dogadywać z moją małą myszką. To dopiero początki ale wierzę, że im więcej zajęć logopedycznych tym lepiej nam to będzie wychodzić. Dyzartria jest koszmarna ale nie zawładnie małą, dopóki mamy siły to będziemy z nią walczyć.
Dla porównania to jak było niespełna rok temu, takie dźwięki wydawała z siebie Paulinka zamknięta w swoim świecie. Nie reagowała nawet na swoje imię...
I jak jest teraz:
Jakość filmów- jak to z mojego aparatu, tylko przy dziennym świetle coś widać ale tym razem nie o widok chodzi a o gadanie;)
Dostałyśmy dziś nowy program Delacato na najbliższy miesiąc, pani Ewelina zaskoczona postępami małej co oczywiście później przyćmił niemały bunt i jej standardowe wtedy zachowanie jakie dziś pokazała. Pół godziny płaczu, złości i ignorowania moich poleceń. No ale wiadomo, dużo pracy jeszcze przed nami, żeby było w miarę dobrze. U logopedy już było lepiej, pani Marzenka nie mogła uwierzyć jak słyszała chcę, dać, już itp. Rano rehabilitantka powiedziała mi, że Paulinka powiedziała ciocia. Wieczorem powtórzyła na moją prośbę. Aż się boję cieszyć;)
Mała po tym swoim wybryku w Centrum Terapii wieczorem za namową taty przyszła mnie przeprosić trzema buziakami. Widziała, że ją omijam a nie chciałam, żeby widziała moje nerwy. A później posprzątała zabawki, nie bez buntu oczywiście ale zapanowaliśmy nad nim dzięki radom terapeuty;)
Jutro SI a potem chwila oddechu. Może wypad na grzyby w weekend...