Paulinka

Paulinka
W ŻYCIU ISTNIEJĄ BOWIEM RZECZY O KTÓRE WARTO WALCZYĆ DO SAMEGO KOŃCA. P. COELHO

wtorek, 11 grudnia 2012

Dziękujemy raz jeszcze

To, że Paulinka spotyka na swojej drodze wielu dobrych i wrażliwych ludzi już od początku dawało nam nadzieję, że nie może być tak tragicznie jak mówią lekarze, że damy radę wypracować choć trochę umiejętności, tak aby mała mogła być w miarę samodzielna. Mam na myśli oczywiście wszystkich terapeutów, rehabilitantki, osoby, które cieszą się z każdego najmniejszego postępu i próbują opanować każdy nowy problem. 
Nigdy nie przyszło mi wtedy do głowy, że mała będzie taka jaka jest teraz już przed 3 urodzinami. Chciałam wierzyć w cuda ale realia na początku były inne. Często zaciskałam zęby, łzy miałam w oczach widząc przykurcz lewej rączki (wyobraźnia dopowiadała swój scenariusz) i wiedziałam, że czas działa na niekorzyść.  Że może się nie skończyć tylko na rączce... Miałam od początku ogromne wsparcie od e-ciotek, które służyły dobrą radą, czasem po prostu wirtualnie przytulały gdy dopadał nas dół i koszmarne zmęczenie, kiedy na chwilę nasza wiara gdzieś się ulatniała... Nigdy pewnie nie będę miała możliwości odwdzięczyć się wszystkim, tyle osób już nas wsparło... Ostatnio otrzymaliśmy niespodziankę, rzecz tak zwyczajną a dla nas z powodów finansowych nieosiągalną. Niestety każda złotówka jest w pierwszej kolejności wydawana na potrzeby Paulinki, na ośrodek wsparcia, gdzie mała ma pobyt dzienny i terapie, na dojazdy, na lekarzy, leki, pieluchy... Tym bardziej jestem wdzięczna za pomoc ciociom z forum BB za niespodziankę, Gosi dziękuję za przemiłe choć krótkie spotkanie (wciąż mam nadzieję, ze i mnie uda się dojechać na Dolny Śląsk). Chciałabym poznać każdą osobę z osobna choć to nie możliwe na tę chwilę ale nie niewykonalne w przyszłości;)
Dziękuję również Arturowi, że wciąż o nas pamięta. Mojej siostrze Ani, która sama boryka się z problemami a mimo to pamięta o chrześnicy. I mojemu bratu, który zawsze nas wspiera kiedy dołek finansowy jest już nie do ogarnięcia i za kalendarzyki, które już są wydrukowane, podobno śliczne, ale to zobaczymy w przyszłym tygodniu jak będziemy już w Sulejówku. 

Chyba już mogę po cichutku mówić, że Paulinka wychodzi ze swojej skorupy, że zaczyna być znów taką radosną uśmiechniętą dziewczynką. Ma milion pomysłów na minutę, nie są bez sensu, są przemyślane, konkretne... Celowe zachowania, coraz mniej stereotypii.. i te piękne pojedyncze słówka, które próbuje powtarzać. Nawet zniekształcone są piękne bo w ogóle są. A mogło ich nie być. I dziś taki cytat przeczytałam i jakoś nie może mi wyjść on z głowy:

"Kiedy się czegoś mocno pragnie, to cały wszechświat działa potajemnie na naszą korzyść"  P. Coelho.

Bo cytat główny z bloga nie jest przecież przypadkiem i daje mi siłę w chwilach słabości tak samo jak dobre Anioły, które są wtedy gdy jest bardzo źle... 

Na koniec wrzucam projekt kalendarzyka, który po raz kolejny zrobił mój brat. 



PS. Jeszcze nie tak dawno pisałam, że Paulinka nie umie podziękować a tu niespodzianka, Niunia umie powiedzieć "dziękuję" i to jest jeden z tych kopniaków, które dają mi nadzieję. Będzie dobrze, nie może być inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz