Paulinka

Paulinka
W ŻYCIU ISTNIEJĄ BOWIEM RZECZY O KTÓRE WARTO WALCZYĆ DO SAMEGO KOŃCA. P. COELHO

piątek, 24 lipca 2015

Jak nam mija dzień za dniem...

Tak na szybciutko napiszę co u nas bo aż mi głupio, że tyle nie pisałam.

Niestety jak się ma takie ambicje ogródkowe jak ja to czasu brakuje na wszystko, mój warzywnik jest już ogromny i nadal się powiększa, pomidorów posadziłam 65 krzaków własnoręcznie wyhodowanych od nasionek i teraz żyją własnym życiem bo trudno mi je ogarnąć ;) Za to owocują pięknie i już za parę dni będziemy je jeść. Ogórki już zbieramy, marchewkę, sałatę, 4 wysiew rzodkiewki za mną. Pielenie, koszenie, kopanie i tak w koło. Zaczęliśmy też remont, jesteśmy w trakcie załatwiania przyłącza wody gminnej bo nasz hydrofor znów się psuje, musimy go pilnować i ręcznie załączać, nie opłaca się go już naprawiać (3 miesiące temu wymieniliśmy włącznik za 200zł). Mam już zadaszenie pod taras na całą długość domu, za tydzień przyjeżdża tata i robimy wylewkę na tarasie a także zrywamy stare podłogi i wyrównujemy poziomy tak aby nie było progów. Paulinka ciągle się o nie potyka i obija nóżki. Przed nami jeszcze wymiana pieca i grzejników... Ogólnie jestem tym podłamana ale wiem, że jak to zrobimy to już potem będzie z górki. No i z dużego pokoju wydzielimy w końcu Paulince jej własny pokoik a to dla niej bardzo ważne. 

Paulinka trenuje jazdę na rowerze, na razie na 4 kółkach, ma właśnie 2 tyg przerwy w przedszkolu i siedzimy sobie na podwórku, pluskamy się w basenie a poza tym to jeździ dzielnie do przedszkola, ćwiczy i jest widoczny progres :) Leki mamy już fajnie ustawione i niunia mimo, że jest nadal pobudzona to jednak można z nią porozmawiać i terapia też idzie do przodu. Bardzo tęskni za dziadkami, ostatnio  babcia przyjechała z Warszawy pociągiem i od razu popędziłyśmy odebrać niunię z przedszkola to prawie płakała z radości, że ją widzi. Na ten czas mnie odpycha, mogłabym nie istnieć dla niej. Takich emocji u niej nigdy nie było, było jej obojętne kiedy przyjadą dziadkowie a teraz do nich dzwoni i prosi, żeby przyjechali, mówi, że tęskni :)

Omijają nas burze, wichury i ulewy, mieszkamy w dziwnym miejscu ale to raczej dobrze ;) W związku z suszą muszę się jednak wziąć za podlewanie ogródka i tym samym zamknąć komputer, Jacek pracuje do późna więc mi nie pomoże. Za to Paulinka jak najbardziej :)

Do napisania.












1 komentarz:

  1. Troszeczkę zazdrościmy ogródka! Życzymy dalszych sukcesów rowerowych

    OdpowiedzUsuń