Paulinka

Paulinka
W ŻYCIU ISTNIEJĄ BOWIEM RZECZY O KTÓRE WARTO WALCZYĆ DO SAMEGO KOŃCA. P. COELHO

czwartek, 6 czerwca 2013

Pogoda nas dobiła...

Nas, czyli rodziców. Oboje chorzy, oczywiście tata może iść na zwolnienie a mama nie. Normalka. Jutro się kurujemy przepisanymi lekarstwami co by Paulinki nie zarazić, ta trzyma się nieźle chociaż dzisiaj już parę razy kichała.
Długi weekend spędziliśmy trochę w domu a na dzień dziecka zrobiliśmy małej niespodziankę i pierwszy raz pojechaliśmy PKS-em do Wrocławia. Stwierdzam, że przesiadam się z pociągów na PKS, niunia była spokojna całe 3.5 godz...
Tam już dalej przesiedliśmy się do auta i tak wylądowaliśmy na deszczowym Dolnym Śląsku. Zjechało się nas kilka rodzin, znamy się z forum BB i tak już wcześniej padło hasło spotykamy się. No to trzeba było pojechać;) Było super, wesoło, gwarno, Paulinka jakoś przetrwała choć potem w domu odreagowała. Nie bawiła się z dziećmi, głównie chodziła po schodach a my za nią ale miło było oderwać się od codzienności. W lipcu planujemy pojechać jeszcze raz na kilka dni i tylko ładnej pogody nam potrzeba, żeby po okolicy pospacerować.
Dopiero dzisiaj niunia poszła do ośrodka. Przez tydzień nie robiła kupki i w końcu się odblokowała we wtorek, nasza radość nie miała granic, wręcz oglądaliśmy to "cudo" jakby skarbem było-:) We środę i dzisiaj też się udało. Zaczęły chyba działać leki zapisane przez gastroenterologa. Niestety albo stety  jak tylko niuńka się opróżniła poziom jej energii zwiększył się na tyle, że ja padłam. Jakby jej ktoś bateryjki na max załadował. Te niewyczerpane pokłady energii to przy mojej chorobie straszne doświadczenie. Na uszy prawie nie słyszę, zatoki mam zatkane, głowa pęka a Paulinka nic sobie z tego nie robi. Jak tajfun biega po domu i roznosi wszystko. 

Na koniec fotki z podróży



I ulubione zajęcie na balkonie-obserwowanie przejeżdżających autobusów;)



Mam nadzieję, że pogoda się poprawi, bo póki co nie ma jak na spacer nawet wyjść. Pęcherz Paulinki wariuje, ratujemy go sokiem z żurawiny.


4 komentarze:

  1. A Paulinka cały czas z tym psem :)
    Zdrówka zyczę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie da się ukryć. A że pies jeździ z nami wszędzie po całej Polsce to matka mu flaki wypruła, co by można było łobuza do pralki wrzucić;)
      Dzięki jakoś się trzymam ale J... jak to chłop biedny chory i cały świat go nie rozumie, jak to on cierpi;)

      Usuń
  2. Dorota, Tosia wozi tego samego psa w identycznym wózku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam go wyrzucić, bo to takie badziewie za 15zł, dostała głęboki od babci ale oczywiście ubzdurała sobie, że ten jest "po domu" a głęboki na spacery po osiedlu...
      Już się boje co będzie jak zacznie z torebeczką latać ta moja kobietka:)

      Usuń