Paulinka

Paulinka
W ŻYCIU ISTNIEJĄ BOWIEM RZECZY O KTÓRE WARTO WALCZYĆ DO SAMEGO KOŃCA. P. COELHO

niedziela, 30 września 2012

Kolejny wynik badania

Po dwutygodniowym oczekiwaniu w końcu mamy wynik badania kału z częstochowskiego laboratorium, candida + i wykaz leków. Nie wiem czemu w jednym labie wychodzą 2+ a winnym jeden, we wtorek idziemy do lekarza i zaczniemy leczyć to paskudztwo. Najgorsze w  tym wszystkim jest to, że Paulinka nauczyła się właśnie jeść wszystko, naprawdę wszystko bez wymiotów, wręcz ciągle chce jeść, a to placki, a to mięsko, wszystkie zupy jak leci, kanapki, jajka sadzone i jajecznicę... Jeśli teraz przyjdzie nam wprowadzać jakąś dietę to będzie nam bardzo żal. Teraz gotujemy jeden obiad i siadamy do niego wszyscy a mała cieszy się, że je to co my. 


Paulinka nadal jest w szczycie formy (mam nadzieję, że będzie tak już zawsze;)). Nauczyła się wchodzić na krzesło a co za tym idzie jej zacięcie do komputera wzrosło, nawet bajka o Rajdku małej wyścigówce nie jest tak interesująca. Telefon, laptop to są ciekawe rzeczy. Stała się też rzecz niepojęta dla mnie, bo dobre pół roku ćwiczyłyśmy na deskorolce odpychanie się rączkami, w końcu skapitulowałam i schowałam ją. Ostatnio przy przemeblowaniu w domu Paulinka ją dojrzała... Po czym położyła się na niej i odpychając rączkami przejechała z jednego pokoju do drugiego. 
Mamy kolejne słówka, "mniam" mówi zawsze jak jest głodna (średnio co 2 godziny nawet) i podczas jedzenia, zaczęła mówić "niuni" (na siebie oczywiście). W końcu próbuje mówić "auto" poprawnie ale najlepiej jej wychodzi jak ma w buzi jedzenie;) niestety "dać" przekształciło się w "duć" ale nie przerażam się tym, wiem, że będzie tak zniekształcać słowa jeszcze długo, długo... Najważniejsze to poznać przeciwnika, wtedy wiadomo co robić i jak go pokonać;)

Na koniec zbiory paulinkowego tatusia (on zawsze w sobotę zwiewa z domu żeby nie sprzątać, tym razem jednak jest rozgrzeszony;)).


To tylko część zbiorów, znów mam co robić w niedzielę;)

Musiałam edytować posta, bo teraz przy Paulince wiele nie da się zrobić, wie to ktokolwiek, kto próbował ze mną chwilę pogadać przez telefon;) Nie wiem na ile ma tu znaczenie przedszkole a na ile wychodzące piątki ale mała ciągle przykleja mi się do nogi, coś chce ale wiadomo, nie umie powiedzieć więc ciągnie mnie za rękę po całym mieszkaniu i wymyśla. Nie wiem, może jednak tęskni za mną i dlatego w domu nie daje mi spokoju. Tata Paulinki powiedział dziś że jak ona jest w przedszkolu to jest taki spokój w domu... No tak, teraz dopiero widzi ile ja się z łobuziakiem umęczyłam przez cały dzień. 






3 komentarze:

  1. Dorota, cieszę się z postępów. Twoje wpisy wreszcie są naładowane pełnym optymizmem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastycznie !!!! Paulinka jest jak perszing ... do przodu! Brawo mamusia!

    OdpowiedzUsuń