Paulinka

Paulinka
W ŻYCIU ISTNIEJĄ BOWIEM RZECZY O KTÓRE WARTO WALCZYĆ DO SAMEGO KOŃCA. P. COELHO

czwartek, 24 października 2013

Powoli wchodzimy w stały rytm

Uczymy się kolorować;)
Poniedziałek był fatalny, niunia w przedszkolu była nieobecna, obojętna siedziała sama w kąciku i odmówiła zjedzenia zupy. Gdy mnie zobaczyła przytuliła się i wypłakała.
Wtorek był podobno ok, bawiła się nawet z kolegą na placu zabaw, oczywiście w rozwalanie babek z piasku;)
Wczoraj już chyba norma, tyle, że niunia strasznie pobudzona wraca do domu, biega, skacze, pokrzykuje. Trzeba poczekać aż się ustabilizuje. Ale za to u logopedy pięknie ćwiczyła. Wieczorem śpiewała nam piosenki i tradycyjnie zażyczyła sobie dociążania kocykiem przed snem....
Dziś rano akcja waga: 12,900 moje szczęście waży. A już miałam nadzieję, że te 13kg przekroczymy. Pewnie ten paskudny wirus z niej wyssał to co udało się zaliczyć na plus. 
Oczywiście mamusia to by chyba zginęła bez kalendarza, okazało się, że wizyta u endokrynologa i kardiologa to nie ten a przyszły tydzień;) Do tego odwołane rehabilitacje i już mam w głowie mętlik. Tylko sprawdzam, czy mam się przesiąść na inny autobus i jechać do domu czy może gdzieś indziej. 
W poniedziałek wizyta u chirurga, niunia wchodzi do gabinetu i sama się rozsiada w fotelu, pan dr oczywiście banan na twarzy, zbadał pacjentkę i kazał się jeszcze za 2 tyg pokazać. Na szczęście ranka się goi, nie jest zainfekowana więc ok. A hormon tsh w normie ale zapewne będą dalsze badania zlecone przez lekarza.

Walczę z aukcjami, robię od nowa zdjęcia, zmniejszam, każdą rzecz trzeba od nowa opisać... Przy niuni się nie da więc muszę do południa walczyć.

Na koniec prace samodzielne Paulinki 



Mama narysowała kółka reszta to wyobraźnia Paulinki.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz