Ale nauczyłam się robić te proste ćwiczenia metodą Bobath Baby, masaże, całe dnie spędzałam na nauce karmienia. Po drodze mieliśmy próbę odstawienia luminalu, niestety po tygodniu na moich rękach Paulinka dostała drgawek, w kilku seriach po 2-3 min. Znów podano leki, ale nie przesadzano, że to padaczka. To maleńkie ciałko miało jeszcze czas by dojrzeć.
Nasz pobyt ciągnął się jedynie z powodu karmienia, znów pojawiła się anemia więc po transfuzji zdecydowano o podawaniu żelaza i kwasu foliowego na stałe. Padło pytanie czy nauczę się karmić sondą, bo wypis tuż tuż. Nie spałam całą noc ale nie zgodziłam się, za to usłyszałam, że gdyby były problemy z przybieraniem na wadze to mamy wracać na oddział. Bałam się, bo na 8 karmień 4 były podawane przez sondę. A takiego wcześniaczka z niedowagą trzeba karmić co 3 godz w dzień i w nocy bezwzględnie...
9 lipca z wagą 2805g wypisano naszą kruszynkę po 3 miesiącach w szpitalach. Już pierwszej nocy zostałam sama, tatuś miał nockę. A Paulinka zjadała po 20ml zamiast 60ml, całą noc płakałam, miałam 2 rodzaje butelek, z jednej leciało za słabo i mała nie miała siły ciągnąć, z drugiej leciało za mocno i dławiła się. Rano zmęczona wysłałam tatusia do szpitala po smoczki. Udało się, przyzwyczajenie wzięło górę i od razu było lepiej. Mała jadła 2 godz, ale zjadała całe porcje. Niestety wymioty, które miała w szpitalu nasiliły się, zaczęło z niej chlustać mleko. Panika była największa, gdy na wadze po tygodniu było mniej... Ale my już nie chcieliśmy szpitala... Byłam zmęczona, niewyspana ale szczęśliwa, że mam Paulinkę w domu i nie chciałam tego zmieniać. Zaczęłam karmić mniejszymi porcjami a częściej i pomogło. Waga pomalutku rosła, wymioty nadal były ale 2-3 razy dziennie a nie 8 jak na początku. Zaczęliśmy wychodzić na spacery i w końcu poczuliśmy się rodzicami. A Paulinka zaczęła się uśmiechać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz