Paulinka

Paulinka
W ŻYCIU ISTNIEJĄ BOWIEM RZECZY O KTÓRE WARTO WALCZYĆ DO SAMEGO KOŃCA. P. COELHO

wtorek, 15 maja 2012

Pierwsze dni...


Urodziłaś się 8 kwietnia 2010 roku. Ja jakbym umarła, nie wiem co się wokół mnie dzieje. Nie wiem jak wyglądasz, ile dni minęło, czuję pustkę... Przyjeżdża tata i opowiada mi wszystko drżącym głosem. 
Żyjesz już 2 długie dni, Paulinko i nie poddajesz się. Ten szpital jest najlepszy- mówi tata. On już sprawdził wszystko, zrobił dla Ciebie pierwsze zakupy- pieluszki, chusteczki, krem i oliwkę. Mówi, że jesteś maleńka i pokazuje mi Twoje zdjęcia. Wydajesz się na nich duża, masz czarne włoski po mnie i duże stopy po tacie. To nimi tak mnie kopałaś tydzień temu. Przyjeżdża babcia, wujek Darek i ciocia Ania. Proszę tatę by cię ochrzcił, jest 10 kwietnia. Jest ksiądz, ciocia, wujek, tata.. tylko mnie nie ma. Ciocia potem pisze do mnie wiadomość, że czuje wewnętrzny spokój po tym chrzcie, że jesteś malutka i śliczna. Czekam kolejne 2 dni, aż mnie wypuszczą, nie chcę tu być, chce Cię zobaczyć. Ale lekarze nie chcą mnie wypuścić. Moje żyły nie przyjmują już kroplówek, zaczynam się pakować, wypisuję się na własne życzenie. Chcę jechać do Ciebie ale nie mogę, boli mnie bardzo, siadam na dworcowej ławce i płaczę. Tata mówi, że pojedziemy jutro ale mnie to nie pomaga. Wyrzuty sumienia mam do dziś... 
Jest wtorek, 13 kwietnia, stoję pod OION, zanim nacisnę dzwonek tulę się do taty. Pyta czy jestem gotowa... Nie wiem, boję się, on mówi, że jesteś bardzo malutka i nie ruszasz się, że jest dużo kabelków wokół Ciebie, różnych urządzeń... Wycieram łzy i wchodzę, dezynfekuję ręce, zakładam fartuch, tata mnie prowadzi pod rękę, chwila rozmowy z lekarzem, nie słucham, wiem co Ci grozi ale wiem też, że się nie poddajesz. Że walczysz. Podchodzimy do inkubatora, tata mówi- To jest nasz mały Misio... Rozpływam się, bo już nie mogę się powstrzymać, nogi się uginają ale On mnie trzyma... Mówię do Ciebie córeczko a Ty jakbyś ze snu się obudziła, tata jest w szoku, bo się ruszasz, mówi - przecież ona się nie ruszała, co się stało? Ja wiem, czekałaś na mnie, wyrwali Cię z mojego brzucha i zabrali, a Ty nie słyszałaś już mojego głosu. A przecież codziennie rozmawiałyśmy przez brzuszek. Już jestem, już Cię nie zostawię, będziemy walczyć o każdy dzień i każdą chwilę razem. Tata mówi, że to cud. A ja mówię, że cudem jesteś od samego początku, od tych dwóch kreseczek na teście ciążowym, od pierwszego uderzenia Twojego serca...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz