Jakiś czas temu mama się pochorowała, wysiadł kręgosłup i tak po 3 tygodniach dochodzimy do normy. Musiałam nawet ściągnąć babcię z Sulejówka na tydzień do pomocy bo nie było nikogo, kto jeździłby z Paulinką na rehabilitację, do logopedy i na terapię SI a w domu też trzeba obiad ugotować, małą się zająć... Ja nie nadawałam się do niczego, ból był przeokropny:( Przyjazd babci okazał się trafiony bo Paulinka ambitnie podeszła do sprawy i pięknie ćwiczyła na SI (żeby pokazać jaka ona dzielna i ile potrafi;)). Dostałam nawet telefon z pochwałami od pani Niny, że ćwiczyła z innym dzieckiem. To samo było jak pojechał z nią tydzień później tata... Chyba jednak moje dziecko ma mnie po dziurki w nosie, wszędzie jeździ z mamą, która oczywiście zwraca uwagę na każde niedociągnięcie, poskarży, że Paulinka w domu nie chce ćwiczyć albo się buntuje. Mama jest nie dobra. Od mamy trzeba czasem odpocząć.
W zeszłym tygodniu, jakby moje myśli ściągnęły panią psycholog i logopedę z ośrodka, w którym mamy rehabilitację, zostałam poproszona na rozmowę. Okazało się, że zwalniają się miejsca w Domu Dziennego Pobytu i że możemy składać wniosek o przyjęcie tam małej. Dzisiaj złożyłam wniosek... Paulinka od września będzie przez kilka godzin w ośrodku, będzie tam miała codziennie rehabilitację, logopedę, psychologa, dużo zajęć usprawniających a wszystko to w grupie 10 dzieci. Po przedyskutowaniu stwierdziliśmy, że tak będzie lepiej dla małej a także dla mnie i mojego zdrowia, bo będę miała kilka godzin oddechu, możliwość pójścia do lekarza, załatwienia spraw itp. A Paulinka będzie się przyzwyczajać do funkcjonowania w grupie dzieci przed pójściem do przedszkola integracyjnego. Boję się rozstania, bo na pewno będzie mi ciężko się przyzwyczaić, trzeba będzie zmienić plan dnia ale liczę, że Paulinka jeszcze bardziej się otworzy, więcej nauczy...
W międzyczasie stało się to czego się obawiałam, a mianowicie po tygodniu Paulinka zapomniała jak się mówi mama i wołała na mnie nana:( Byłam załamana ale wróciłyśmy po małej przerwie na zajęcia logopedyczne i liczyłam, że mała przypomni sobie jak się do mnie zwracać.
Przyjazd babci okazał się bardzo pożyteczny, bo mała próbowała już samodzielnie jeść kisiel i budyń łyżką (przy całej cierpliwości babci, której mnie już zwyczajnie brakuje), nauczyła się nowych słów, najpierw zaczęła mówić be na owieczkę, a potem doszło znów mama i jeszcze baba!!! Nauczyłyśmy też małą pokazywać paluszkiem "nie wolno". W sobotę zaczęła też wołać kaka na kaszkę, którą dostaje rano i wieczorem. Mam nadzieję, że to już zostanie, że nie zapomni tych słów. O wiele więcej umiała powiedzieć rok temu, przed tym jak cofnęła się z mową. Ale teraz w ciągu trzech tygodni tak poszła do przodu, że boję się zapeszać, żeby nie było znów gorzej;)
Na koniec chciałam podziękować wszystkim, którzy oddali swój 1% na leczenie i rehabilitację Paulinki. W listopadzie lub grudniu powinien on wpłynąć na subkonto w fundacji. Jak widać jest sens pomagania, im więcej zaoferujemy małej zajęć tym więcej się uczy i nadrabia zaległości. Wierzę, że te pieniążki znów zabezpieczą terapię na kolejny rok.
Jeszcze raz dziękujemy za pomoc w rozpowszechnianiu informacji i każdemu kto rozliczył PIT na rzecz Paulinki.
14.05.2012r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz