Dzień był trochę wariacki, bo z samego rana trzeba było wybrać się na terapię SI, a ubieranie dziecka, które nie współpracuje w kombinezon nie jest łatwe;) Na terapii Paulinka zaskoczyła p. Ninę, która pierwszy raz słyszała jak mała śmieje się w głos i próbuje dyskutować. Chyba się spodobały naszemu dziecku zajęcia bo wyraźnie zadowolona była i ani razu nie zapłakała (no może na początku, przy pierwszym ćwiczeniu). Co do gadulstwa małej to dało się zauważyć różnicę, poza tym wczoraj Paulinka powiedziała (a raczej wykrzyczała) do mnie da am!!! Nie wierzyłam własnym uszom. Terapia działa, masaże rączek, buzi, to wszystko co robimy nie idzie na marne...Po terapii gnałyśmy szybko na przystanek (a mamy do niego z ośrodka 2km), żeby wsiąść w "nasz" autobus i szybko być w domu... po 5 minutach oczekiwania zorientowałam się, że autobus wrócił 2 dni temu na starą trasę i muszę iść kolejne 2km do przystanku. Paulinka była szczęśliwa bo szłyśmy wzdłuż głównej ulicy i mogła podziwiać samochody i tiry nawet;) W domku pakowanie i tak jesteśmy gotowi do drogi. Jutro o 9.30 wyruszamy pociągiem do Warszawy. Mamy nadzieję odpocząć i mieć jeszcze lepsze wieści dotyczące mowy Paulinki. Bo tak się zawsze dzieje podczas tych wyjazdów, że nasza Calineczka robi widoczne postępy. Zatem... trzymajcie kciuki:)
22.12.2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz