Paulinka

Paulinka
W ŻYCIU ISTNIEJĄ BOWIEM RZECZY O KTÓRE WARTO WALCZYĆ DO SAMEGO KOŃCA. P. COELHO

wtorek, 15 maja 2012

I jeszcze przedświąteczne cuda

No i wyjeżdżamy... Już spakowani, tylko drobiazgi nam zostały. Za to dzień był pełen niespodzianek. Najpierw rehabilitacja, p. Monika zmieniła zdanie co do nóżek Paulinki i zasugerowała, że jeśli nadal będziemy tak intensywnie ćwiczyć to może jednak stanie na tych nóżkach i nawet będzie chodzić ale... to nie będzie idealne chodzenie. Z drugiej strony Paulinka jest cudownym dzieckiem i może nam zrobić psikusa, nadrobić deficyty ruchowe szybciej, niż myślimy. Ale to wciąż wielka niewiadoma... Ach, jakbym chciała tak się obudzić kiedyś i nie myśleć, że muszę zrobić plan ćwiczeń i masaży, za to pomyśleć w co się dzisiaj pobawimy z córeczką... Po rehabilitacji dostaję wiadomość od dobrej kobiety ( tu oczko) Agatki, która chce zorganizować koncert chóru dla malutkiej, aby zebrać trochę pieniążków na rehabilitację, bo konto w fundacji puki co świeci pustkami. Jestem za, choć to dla mnie coś nowego, do tej pory nic się specjalnie nie działo w tej materii... Owszem, chciałabym tutaj bardzo podziękować koleżankom z pracy za wielkie serca i okazaną pomoc, materialną i rzeczową, jesteście cudowne kobiety!!! Ale zbiórka publiczna??? No trzeba podołać wyzwaniom, wszystkim nie tylko tym związanym z wychowywaniem niepełnosprawnego dziecka. Już mnie czasem śmiech ogarnia przy pisaniu kolejnego podania do mops, do transportu niepełnosprawnych i innych instytucji, nie wspomnę o prośbach o pomoc do różnych fundacji, tu już nie jest śmiesznie trzeba zebrać wiele różnych pism aby taki komplet wysłać z nadzieją na pomoc. Prowadzę małą księgowość, kseruję co się da aby wszystkich obdzielić papierami i tak mi minął czas oczekiwania na Święta... A Paulinka nie wie jeszcze gdzie będzie jutro po południu, mam nadzieję, że się rozgości u babci i dziadka i nie będzie miała ataków złości. Nasz wędrowniczek znów wystawiony na próbę - zda egzamin na pewno! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz