Paulinka

Paulinka
W ŻYCIU ISTNIEJĄ BOWIEM RZECZY O KTÓRE WARTO WALCZYĆ DO SAMEGO KOŃCA. P. COELHO

wtorek, 15 maja 2012

Początek


Nasza historia zaczęła się jesienią 2009 roku, kiedy ja i Twój tata zaczęliśmy planować nasz ślub. Szukanie sali weselnej, ustalanie listy gości i wszystkie inne zajęcia związane z tym wydarzeniem odsunęły na bok moje myśli, że nigdy już nie będę mamą, wydaje się nawet, że zapomniałam na chwilę o moich Aniołkach, które utraciłam, których nie dane mi było zobaczyć...
Któregoś dnia zrobiło mi się słabo w pracy. Pracowałam całymi dniami, lubiłam to, lubiłam jak coś się dzieje dookoła. Gdy sytuacja powtórzyła się i doszły inne, dobrze mi znane objawy, zrobiłam test, jeden potem drugi... Głupia, masz nadzieję jeszcze?- pomyślałam... Druga kreska prawie niewidoczna... W końcu trzeci test- są 2 kreski, najpiękniejsze, mam je do dziś. A więc jednak to Ty, córeczko?- spytałam brzuszka. Nie poszłam do pracy, poszłam do lekarza, pokazałam stare wypisy ze szpitala, zapadła decyzja, że leżę w łóżku i czekamy. Jest 5 tydzień Twego życia córeczko a ja taką słabą mam wiarę... Ale tata jest pewny, musi się udać, każe mi leżeć, wszystko przynosi mi do łóżka, dba o dietę... Mówi do Ciebie mały Misio...
Po 3 miesiącach mogę wstać. Zaręczamy się, bo zapomnieliśmy w tym całym zamieszaniu, jeszcze planujemy ślub zanim się urodzisz. W styczniu czuję Twoje pierwsze kopnięcie, potem już nie dałaś mi spokoju. Na Wielkanoc przyjeżdżają moi rodzice, babcia niecierpliwie głaszcze brzuszek, pyta kiedy się spotkamy?
Już wiemy, że jesteś dziewczynką, tzn ja wiedziałam od początku. Zdecydowaliśmy dać Ci na imię Paulinka. Nie wiemy tylko, że to ostatni dzień szczęśliwego oczekiwania, marzeń i planów... I ostatnia spokojna noc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz